Superwizja w coachingu. Czy jest potrzebna? Czym w ogóle jest? Na czym dokładnie polega? Dlaczego warto z niej korzystać? O tym w dzisiejszym artykule.
Bardzo podoba mi się rozumienie superwizji jako procesu ciągłego uczenia się, który służy wzmacnianiu naszych profesjonalnych kompetencji. Bo właśnie o to chodzi – o ciągłe dokształcanie się, dowiadywanie czegoś nowego, stawanie się coraz lepszym dla naszych Klientów. Dzięki obecności coacha-superwizora można spojrzeć na swoją praktykę z innej perspektywy. Można się zdystansować. Dla mnie to taka bezpieczna przestrzeń do zatrzymania się. To wyjście z własnej mapy i własnych przekonań. Superwizja to oddech świeżym powietrzem. To oddech dodający nowej energii i siły.
Uczestnicząc w rocznym programie superwizyjnym „Novo Supervision”, czy będąc od czerwca w intensywnym procesie interwizyjnym doświadczam za każdym razem niezwykłej mocy tej metody. Raz po raz widzę więcej, szerzej lub inaczej. Raz po raz odkrywam jaki zawód coacha jest piękny, ale i trudny. Raz po raz przekonuję się, że „Superwizja uchodzi za najpowszechniejszą, najważniejszą i prawdopodobnie najbardziej efektywną metodę uczenia w zawodach, które opierają się na pracy z drugim Człowiekiem (Grzesiuk, L. „Psychoterapia”, PWN, Warszawa 1994).
Jak Ty Drogi coachu rozumiesz superwizję? Czy kiedykolwiek z niej korzystałeś? Jakie widzisz korzyści z udziału w takim procesie?
Za co cenię sobie taki sposób rozwoju? Przede wszystkim za jego praktyczny wymiar. Tutaj nie ma miejsca na teoretyzowanie i dywagowanie. Dylematy superwizowanego, co ważne, oparte są na realnym doświadczeniu, więc i wnioski po superwizji znajdują swoje odbicie w codziennej praktyce. Zgadzam się więc z tym, że „Superwizja może być również definiowana jako poddany określonym regułom proces indywidualnego uczenia się, podczas którego zasady teoretyczne przekształca się w umiejętności praktyczne” (Powell, D. J. „Superwizja kliniczna”, IPZiT, PTP, Warszawa 1994).
Pracując z drugą osobą jako coach – zanurzamy się w cudzym świecie, w emocjach i troskach naszych Klientów. Niemożliwym jest więc nie branie czegoś z tego świata do siebie. Nie jesteśmy robotami, więc naturalnym jest, że część tych emocji i problemów gdzieś w nas zostaje. Nie raz coachowie opowiadają mi jacy to byli zmęczeni po sesji, jak dany Klient działał na nich paraliżująco, jak stresowali się przed i po sesji. Znasz to? Ja tak. Podlegamy tym samym mechanizmom, na które narażone są wszelkie zawody pomocowe – psychologa, terapeuty, czy doradcy. Dlatego też i dla nas proces superwizji powinien być czymś naturalnym.
Jak Drogi coachu definiujesz superwizję? Co jest w niej dla Ciebie najistotniejsze? W czym ten proces mógłby Ci pomóc?
Rodzajów superwizji jest kilka. W Wikipedii czytamy (przypis: Sanders, P. Stańczyk, A. „Sztuka prowadzenia poradnictwa przez telefon”, Wydaw. WAM, Kraków 2004) chociażby o takich trzech obszarach jakie powinna pokrywać superwizja:
– normatywny – związany z przestrzeganiem przyjętych zasad etyki zawodowej, – formacyjny – związany z rozwijaniem zasobów własnych, – wzmacniający – związany z regeneracją sił własnych pomagającego.
W literaturze przedmiotu (Dujanowicz, K., Chraniuk, A. „Superwizja w coachingu” Wydawnictwo Słowa i Myśli, Lublin 2016) też mówi się o trzech rodzajach superwizji w coachingu – adekwatnie wyróżniamy superwizję:
– normatywną „(…) jej celem jest rozwój konkretnych, jasno określonych umiejętności coachingowych zgodnie z wytyczonymi w różnych podejściach i systemach akredytacyjnych modelami kompetencyjnymi. „
– rozwojową „(…) ma na celu wsparcie coacha w jego rozwoju zawodowym. Rozwój ten może dotyczyć różnych obszarów profesjonalnego funkcjonowania coacha. To on decyduje, które zagadnienia wymagają wsparcia (…).”
– problemową „Celem superwizji problemowej jest analiza trudnych przypadków, z jakimi w swojej pracy zetknął się coach. (…) służy rozwiązaniu problemu – przepracowaniu go, zrozumieniu co przyczyniło się do jego powstania, co go determinuje, a na koniec znalezieniu sposobu jego rozwiązania.”
Generalnie więc proces superwizji można sprowadzić do kilku obszarów:
– powiększania obszarów świadomości profesjonalnej i samoświadomości osoby zajmującej się pomaganiem, – adekwatnego do sytuacji okazywania uczuć i radzenia sobie z trudnymi emocjami, – uczenia postawy odpowiedzialności i uczciwości wobec nowych doświadczeń zawodowych (Powell, D. J. „Superwizja kliniczna”, IPZiT, PTP, Warszawa 1994).
Z powyższego wyłaniają się główne korzyści jakie udział w procesie superwizji dostarcza. Jednak niezależnie od rodzaju superwizji – podstawą jej skuteczności jest Twoja otwartość na taką formę rozwoju i relacja jaką stworzysz z coachem-superwizorem. „Superwizja jawi się jako najbardziej osobisty sposób uczenia się zarówno dla superwizora jak i dla superwizowanego, a jej emocjonalny klimat ma zasadnicze znaczenie dla powstawania przestrzeni przejściowej, która tworzy nowe znaczenia.” (Berman, E. „Superwizja psychoanalityczna: rozwój intersubiektywny”, „Dialogi”, 2003, Nr ¾). „Przestrzeń przejściowa” – to piękne! Superwizja jest dla mnie jak las, po którym spaceruję z superwizorem. Oddycham spokojnie, zmieniam perspektywę, poznaję lepiej siebie, a potem wracam do swojej pracy wypoczęta i dotleniona.
Tak jak Klienci wybierają sobie Ciebie na coacha spośród setek innych osób, tak i Ty – dobrze dobierz sobie superwizora. Grunt, żebyś czuł się bezpieczny i swobodny, żebyś miał odwagę poznawać swoje słabe strony, a potem byś czuł motywację do wdrażania zmian. Odwaga…. Tutaj to słowo klucz. Superwizja wymaga bowiem wielkiej odwagi. Tutaj trzeba patrzeć prawdzie prosto w oczy. Z rumieńcami na twarzy, czasem z zawstydzeniem w sercu, ale z otwartą i podniesioną głową. Do tego trzeba profesjonalisty po drugiej stronie, ale i przyjaznego towarzysza.
Czego Drogi coachu najbardziej się w tym procesie obawiasz? Co może być trudne, zaskakujące, a zarazem ciekawe i rozwojowe?
Superwizja w zawodzie coacha profesjonalisty to nieodzowny element. Pisałam o tym już ponad rok temu w poczytnym artykule „W obronie profesjonalnego coachingu” i w tegorocznym „Broniąc coachingu merytoryczną siekierą”. Widzę, że w Polsce coraz częściej mówi się o potrzebie poddawania się superwizji przez coachów, ale nadal jest to obszar w fazie początkowego wzrostu. Mam nadzieję, że takie artykuły jak ten, będą dla superwizji swoistą szklarnią pozwalającą na szybszy rozrost.
Kawał bardzo dobrej roboty wykonują w superwizyjnym temacie wspomniane już Katarzyna Dujanowicz i Anna Chraniuk, które napisały książkę „Superwizja w coachingu”. Książka ta będzie do wygrania w poniższym konkursie. Niech się co dobre niesie w świecie!
Odpowiedz w komentarzu na pytania: „Czego potrzebujesz, żeby się poddać superwizji? Co w tym procesie byłoby dla Ciebie najważniejsze?” Autor najciekawszej odpowiedzi otrzyma książkę. Jeśli wszystkie będą równie ciekawe – mój synek wylosuje szczęśliwca :)
Zapraszam do dzielenia się też Waszymi doświadczeniami z superwizji. I zapraszam do udostępniania tego artykułu. Jeden klik na „Lubię to”, czy „Udostępniam” i świadomość w narodzie o superwizji w coachingu rośnie :) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!