Lubię Kozłówkę! To kolejne miejsce w okolicach Lublina, do którego wyprawa sprawiła mi i mojej rodzince dużo przyjemności. Odległość 35 kilometrów przez łąki, lasy i pola to był moment (ludziki z Warszawy mają do pokonania 157 km, więc też nie tak dużo). Warto, bo to jedyny taki pałac w Polsce! I piękny i zadbany. Czułam się tam jak przeniesiona w czasie arystokratka, jak królewna (a przy samych chłopach na codzień takie uczucie jest bezcenne!;) zaproszona na popołudniową herbatkę do hrabiego. Teren zewnętrzny, jak i wnętrze pałacu zachwycają. Każdy z nas znalazł tam coś dla siebie. Oczywiście przy okazji natchnęło mnie do coachingowych pytań i do poezji. Zobaczcie sam!
Po przekroczeniu TEJ bramy wkracza się w inny wymiar. W dostojny, zadbany, piękny wymiar!
Zwiedzanie zaczęliśmy od powozowni, żeby zaciekawić większego P. Mogliśmy puścić wodze fantazji i wyobrażać sobie jak to było kiedyś… Jak to było jeździć takim rowerem, takim wozem, takimi saniami…. Ja oczywiście znów zatopiłam się w wizję powłóczystych sukien, stukających pantofelków i karocy ;) Przyszły mi też do głowy takie pytania:
Kim byłabym, gdybym żyła wiele lat temu? Co bym robiła? Co byłoby w moim życiu ważne? Co mi to mówi o mnie? To za czym tęsknię? Czego mi dzisiaj brakuje?
W tym czasie mały P. spacerował z tatusiem w wózeczku oczarowany odcieniami zieleni. Po sprawdzeniu czy zegar słoneczny się nie myli, poszliśmy na tyły pałacu. Tam rozciąga się magiczny ogród, a w nim zaczarowana fontanna, bo można się na nią patrzeć i patrzeć bez cienia znudzenia.
Po drodze odkrywaliśmy ciekawe zakamarki np. takie „tylko nasze” czarodziejskie drzwiczki dla skrzatów.
Gdzie chciałbyś, żeby te drzwiczki Cię przeniosły? Jaki byłby ten Twój nowy świat? Czego chciałbyś w nim więcej? Czego na pewno by w nim nie było? Jaki Ty byłbyś w tym innym świecie? Co robiłbyś inaczej? Co sobie z tego bierzesz?
Dostrzegaliśmy architektoniczne szczegóły. Byliśmy uważni i wyciszeni. Zaciekawieni w pełni. Mimo iż to nie pierwsza moja wizyta w tym miejscu, odkryłam mnóstwo nowego. I to jest ciekawe – nastawienie totalnie wpływa na naszą percepcję. Jak chcę, to widzę więcej.
Urządziliśmy też tajne poszukiwania pawi. „Gdzie ten paw…?” A on cichutko, na pazurkach czmycha tuż przed nosem mojego tropiciela :)
Co Tobie dziś tak umyka? Co masz tuż pod nosem, a tego nie dostrzegasz? Na co możesz się otworzyć?
Nareszcie wybiła godzina zwiedzania pokoi hrabiego. 60 minutowy spacer z przewodnikiem to nie lada wyzwanie z maluchem, który fascynuje się chodzeniem, bo poruszać można się tylko po wąskim czerwonym dywanie. Daliśmy jednak radę. Szeroko otwarte oczy i umysł mojego brzdąca sprawiły, że czas mijał szybko, a ja mogłam oglądać pokoje z innej perspektywy (np.z podłogi;) dzięki czemu widziałam przepiękne nogi stołów i genialne wzory dywanów).
Na zakończenie udaliśmy się jeszcze na plac zabaw. Po przechadzce w zamknięciu wszystkich ciągnęło na przestrzeń, na zieleń, na słońce. Był czas na zjeżdżanie, bieganie, a nawet na grę w piłkę (bo teraz u mojej młodej „Kapustki” dzień bez piłki, to dzień stracony;) Był czas na ptaszarnię i na lody w restauracji tuż przy pałacu.
Jednym słowem – polecam! Wszelkie szczegóły znajdziecie na stronie Muzeum: http://www.muzeumzamoyskich.pl/aktualnosci O historii pałacu ciut można poczytać też w National Geographic, o TUTAJ.
Koszt to nie majątek, a wrażenia bezcenne! Poza tym ogród jest darmowy. Środy też są darmowe na zwiedzanie pałacu. Tak czy siak – warto!
A tak mnie natchnęło:
Dostojnie sobie żyj
wyprostowany
Bez złota i kielichów
tylko w miłość ubrany.
Nie hrabia, nie szlachcic
nie król, nie pan
Ale dobry Człowiek
skromny, mądry i sam.
Nie poddany, nie rządzący
własnymi drogami chodzący.
Byliście? Jak wrażenia? Gdzie jeszcze warto jechać?