2012 rok. Coaching już rozgościł się w moim życiu na dobre. Dyplom z profesjonalnej szkoły coachów. Setki przeczytanych stron o tej metodzie. Pierwsze przyjaźnie z innymi coachami.
Wtedy też przyszła do mnie pokorna zgoda na uczenie się już przez całe życie. Na bycie w procesie rozwoju każdego dnia. Na nieustanne poszukiwanie inspiracji i przekładanie ich na praktykę.
W takich okolicznościach przyrody, z otwartą głową i sercem trafiam na TEN warsztat. Jedyny w TAKICH emocjach. O jedynej TAKIEJ grze. Z jedynymi TAKIMI prowadzącymi.
The Coaching Game. Points of You. Yaron Golan i Efrat Shani.
Urzeczona byłam. Zachwycona. Yaron stojąc na stole prowadził pokaźną grupę uczestników przez proces stopniowego odkrywania siebie, swojego potencjału. Do dzisiaj pamiętam jakie karty wylosowałam i jakie dostałam od uczestników. Pamiętam jak jedna z moich rozmówczyń na widok jednej z kart płakała dobre kilka minut. Oczyszczających minut. Magicznych. Obcy człowiek jeszcze nigdy nie był mi tak bliski, tak ludzki, tak kruchy i tak pełen siły.
To wtedy poczułam, że obraz będzie w mojej pracy już zawsze obecny. Do dzisiejszego dnia mam kilkanaście różnych metod i gier coachingowych opartych o pracę z obrazem. Przepracowałam z Klientami setki godzin ze zdjęciami w dłoniach. Wiem, że to działa i wiem że TA gra jest jedyna w swoim rodzaju. I chociaż nie mam jej w swojej coachingowej torbie z narzędziami, to właśnie jej twórcom zawdzięczam inspirację do pracy w taki sposób – głęboki, uważny, skupiony, intuicyjny.
Z The Coaching Game i innymi narzędziami Points of You® – Punctum i Faces, spotkałam się w cztery oczy nie raz i nie dwa. Zawsze było to niezwykłe spotkanie. Chociażby podczas tegorocznego Coaching Week w Lublinie na warsztacie Joanny Szeluga – certyfikowanego trenera Points of You® – znowu przy TEJ grze doświadczyłam mini olśnienia. Odkryłam jak ważna teraz jest w moim życiu jedna z wartości. Jak bardzo prosi o miejsce i jak potrzebne jest, bym to miejsce dla niej zrobiła. Uwolniło mi to mnóstwo dobrej energii. Pozwoliło dokończyć dawno zaczęty projekt i otworzyć się na inne, na nowe. Tworzenie. Moja wartość. Nawet bardzo moja teraz.
Z racji, że Joanna już w październiku poprowadzi w ukochanym Lublinie warsztat o narzędziach Points of You® (szczegóły TUTAJ i na fb TUTAJ) postanowiłam zaprosić ją tutaj do opowieści o POY, do podzielenia się kawałkiem jej historii, do pokazania w jaki sposób ona korzysta z TYCH świetnych narzędzi. Bierzcie garściami, bo jest od kogo. Joanna to bratnia dusza. To serce na dłoni. Jak uczyć się, to właśnie od TAKICH ludzi.
Asiu, jak zaczęła się Twoja historia z coachingiem i z Points of You®?
Kiedy patrzę na moje dotychczasowe życie i działania jako na historię, patrzę na to z ogromnym sentymentem, zaciekawieniem i zachwytem. Asiu, to pytanie otworzyło na podsumowanie i wspomnienia…
Miłość do fotografii mam od Taty. Pamiętam z jakim dostojeństwem i powagą chwili otwierał półkę i wyjmował z niej ZENITA. I to był zaszczyt dla mnie, kiedy brałam go do ręki i słuchałam o głębi ostrości, o czasie…
Kiedy zaczynałam studia w Lublinie :) ZENIT był prezentem od mojego Taty. Pamiętam też taki moment w moim życiu – rok 2006, kiedy moja siostra studiowała fotografię. Ja z ukończoną psychologią w dziale HR i z marzeniami, żeby być bliżej działań z Ludźmi. Gosia (moja siostra) dostawała na studiach bardzo ciekawe i poruszające tematy do sfotografowania. Kiedy robiła zdjęcia i o nich rozmawiałyśmy zobaczyłam jak ogromnym źródłem odkryć, utwierdzeń, zapytań jest fotografia. Tak się tym zachwyciłyśmy, że zaczęłyśmy razem fotografować, oglądać razem zdjęcia i rozmawiać o nich. Zobaczyłam, że fotografowanie to sygnał, to przekaz, a fotografia to zatrzymanie i refleksja przede wszystkim o sobie. Stworzyłyśmy wtedy FOTOLOGIĘ. Były to warsztaty o psychologii i fotografii, o ramach naszego widzenia, o czuciu, o refleksji o sobie, o wyrażeniu siebie. Jeździłyśmy na różne fotograficzne festiwale i prowadziłyśmy tam warsztaty spotykając się z fotografami.
To był bardzo ciekawy czas. Siedząc w firmie, szukając w internecie jakichś informacji o szkoleniach i rozwoju trafiłam na stronę Points Of You®. Zobaczyłam The Coaching Game. Zamówiłam i napisałam do Efrait i Yarona. To był czas (może głupio się do tego przyznać) kiedy płacenie dolarami, sesje on-line i praca w języku angielskim były ponad moje możliwości :) Dostałam swoją grę, obejrzałam i położyłam na półkę wśród tych rzeczy na specjalną okazję…
W 2010 roku ukończyłam Podyplomowe Studium Coachingu. Zaczęłam pracę jako coach w indywidualnym kontakcie z Klientami. I zaczęłam używać fotografii i tej gry do pracy. Wtedy już, Asia Chmura prowadziła warsztaty o metodzie Points Of You®. Jednak ciągle się mijałam z decyzją. Natomiast w 2016 roku uczestniczyłam w warsztatach Asi „Z wielką odwagą”. Te warsztaty były i są dla mnie przełomowym doświadczeniem. Obudziłam się. Wróciłam do tych marzeń i tych działań, które odłożyłam na półkę z rzeczami na specjalną okazję. I tak w maju 2016 uczestniczyłam w Certyfikacji Points Of You® prowadzonej przez Julije Słaby. I od tamtej pory idę tą drogą. I powiem tak, w życiu nie powiedziałabym, że będę tu gdzie jestem, tak jak jestem, dzięki tej historii.
Dlaczego TA gra, co w niej jest takiego innego, ciekawego, co Cię przekonało?
To jest dzieło – dla mnie tak jest – stworzone przez Efrait i Yarona z zaangażowaniem całego świata. Wiesz, że jedno zdjęcie w The Coaching Game jest zrobione przez fotografa z Lublina? Te dwie osoby to marzyciele, którzy chcąc zmieniać świat naprawdę, zainspirowani ideą „Podaj dalej” pokazaną w filmie o tym samym tytule, po prostu zaczęli to robić. I robią niezłomnie już 10 lat. I tworzą dalej i zapraszają innych do tworzenia i podawania dalej.
Miałam teraz, na Coachowisku, okazję pobyć z Nimi, poznać Ich, zapytać, porozmawiać, posłuchać. I to było ważne SPOTKANIE.
W grach Points Of You® chodzi o otwarcie się na różne punkty widzenia, o zobaczenie tego samego z wielu pespektyw. I dla mnie to, że każde zdjęcie jest wykonane przez innego fotografa, od strony samego narzędzia, dostarcza możliwości spotkania z różnymi perspektywami. Sama dużo fotografuję i słyszę, że oglądający moje zdjęcia rozpoznają je i wiedzą, że one są moje, bo pokazują moją perspektywę, mój punkt widzenia.
Cenię te narzędzia za zdjęcia wygodne i niewygodne, za łamanie schematów, za prowokowanie. To jest czasami bolesne. Przedwczoraj dostaję sms od koleżanki, która pracowała z narzędziem i wylosowała kartę Lęk, która jest mocna, poruszająca, a czasami nawet przerażająca. Ale bardzo wierzę w to, że bez dotknięcia tego co ciemne, straszne nie pójdziemy w stronę jasną. I moja praca nie polega na budowaniu twierdz pozytywności, ale na byciu z tym co prawdziwe. A prawdziwe dla mnie jest i szczęście i lęk, i miłość i niechęć. Człowiek w całej swojej wielobarwności jest dla mnie prawdziwy.
Jest jeszcze jedna rzecz, która spotyka mnie w pracy z tym narzędziem. To, że ono „pracuje” w Ludziach. Jest sesja, są fotografie, są pytania. I nie ma odpowiedzi. Jest jedno wielkie NIE WIEM, NIE ROZUMIEM, NIE WIEM O CO CHODZI. Kończymy sesję. Mija kilka dni i widzę działanie Klienta. Dostrzegam ruch, efekt zmiany. Rozmawiamy i słyszę: „bo wiesz, wróciłam do domu i mnie olśniło, rozjaśniło mi się i już wiem, co oznaczają te pasy na ulicy i po prostu WIEM”.
Jak najchętniej korzystasz z narzędzi POY? Kiedy stosujesz je w procesie coachingu?
Chciałabym najpierw zaprosić Ciebie i Czytelników do doświadczenia. Wiesz, trudno mi to opowiadać. Bo to jest praca na doświadczeniu, na wewnętrznym procesie, na przeżyciu.
Więc zatrzymaj się na chwilę. Już nie czytaj :) Rozejrzyj się wokół i zauważ co u Ciebie słychać? O czym myślisz? Co czujesz? Jak oddychasz?
Popatrz na fotografię. Obserwuj ją. Zauważ szczegóły. O czym jest to zdjęcie? Co widzisz? Co tu się wydarza? Na czym się koncentruje Twój wzrok? Co jest w tle? Co się wydarzy za chwilę? Czy podoba Ci się to zdjęcie i dlaczego? Co czujesz patrząc na fotografię? Co do Twojej obserwacji wnosi słowo? Co ono powoduje? Pasuje, nie pasuje?
A teraz zauważ jak to o czym pomyślałaś/pomyślałeś odnosi się do Ciebie? Czy są jakieś wspólne elementy z tym, co aktualnie jest treścią Twoich refleksji? Wokół czego/kogo krążą Twoje myśli? Co z tej pracy jest najważniejsze? Jak refleksja się Tobie nasuwa?
I co możesz zrobić, żeby tę refleksję wdrożyć w swoje życie?
To jest mocą tej pracy. Pogłębia świadomość, otwiera na nowe i wprawia w ruch. Zaprasza do działania.
Teraz trochę mam taką sytuację, że Klienci wiedzą, że korzystam z fotografii i już umawiając się na sesje mówią, że chcą tak pracować. Kiedyś używałam zdjęć np. do koła życia, koła wartości, do zdefiniowania tematu, do GROW – badanie rzeczywistości i opcji. Jest bardzo dużo dobrych momentów na użycie fotografii w procesie.
Jedna rzecz wydaje mi się ważna. Jest to gotowość coacha. Często przygotowując jakiś autorski proces przechodzę go sama, żeby zobaczyć jak pracuje.
Szkolenie z narzędzia jest właśnie taką okazją, żeby poza poznaniem procesów, doświadczyć. Mi to doświadczenie daje odwagę do proponowania tej pracy Klientom.
Używam ich też na szkoleniach, gdzie jest cel edukacyjny. Np. w treningu asertywności do zdefiniowania czym jest asertywność, albo do odkrycia granic. W temacie wypalenia używam fotografii z gry FACES – zdjęcia portretowe – gdzie Uczestnicy spotykają się z osobą ze zdjęcia i słuchają co ona ma do powiedzenia w temacie wypalenia i zaangażowania.
Specjalizuję się w coachingu grupowym i zespołowym, podpowiedz jak można wykorzystać pracę z obrazem pracując np. z zespołem w konflikcie?
Mam takie doświadczenie w pracy z zespołami w konflikcie, że po pierwsze to jest trudny moment dla Ludzi. Dla każdego trudny inaczej. Ta trudność to też często jest trudność w nazywaniu i mówieniu. Praca z fotografią ułatwia nazwanie i wyrażenie. Pamiętam taką pracę z zespołem w bardzo trudnym dla nich momencie. Przeciążenie przełożyło się na konflikt, na osłabienie zaangażowania. Poprosiłam o wybranie fotografii odzwierciedlających ich zespół. Poprosiłam o wybranie zdjęcia, które z miejsca, w którym siedzą zaciekawia ich – bez przyglądania się. Jedna Uczestniczka wybrała zdjęcie PRZECIĘTNOŚĆ.
Opowiadając o swoim wyborze mówi: „My toniemy, topimy się. My boimy się przeciętności, bo chcemy być tacy niezwykli, że ciągle za czymś gonimy. Ale wiecie to nie ja tak myślę, to ta fotografia tak mówi ;)” Kiedy zatrzymuję i dopytuję co to znaczy dla nich, okazuje się, że wokół tego tematu jest bardzo dużo treści i emocji…
Obraz pobudza refleksję i pobudza emocje. Za obrazem można się schronić. Można wyrazić coś rzeczywistego i trudnego zarazem, opowiadając o obrazie.
Potem proszę o wybranie fotografii pokazującej jak chcieliby być i jak chcieliby się czuć w tym zespole. Tworzą kolaż dobrego dla nich zespołu. I, aby szukać drogi od momentu, w którym są, do momentu, w którym chcą być losując karty, budują most pomiędzy momentami. Opowiadają o potrzebach, formułują prośby i postulaty. Przekładają to na konkretne działania.
…a jak wykorzystując grę można pracować z zespołem, który chce dookreślić swoją misję?
O misji, na przykład, tworzę z zespołami galerię kolaży. Używam gry PUNCTUM. Ona, poza obrazami, ma karty ze słowami i karty pytań. Każdy jest zaangażowany, bo najpierw tworzy swój fotoalbum dotyczący misji. Z pomocą fotografii opowiada jak on/ona widzi misję zespołu czy organizacji. Cały zespół ogląda fotoalbumy tak, jakby odwiedzał wystawę fotografii. Każdy, poza Autorem kolażu, opowiada co widzi, co czuje, jak rozumie dany fotoalbum. Autor wypowiada się na końcu. Nadając tytuł swojemu albumowi korzystając z kart ze słowami szuka też za pomocą mapy skojarzeń słownych określeń poszerzających jego punkt widzenia. Po odwiedzeniu całej wystawy zbieramy słowa tytułowe i słowa z mapy skojarzeń i wykorzystując te słowa zespół formułuje misję odpowiadając na pytania: co robimy i po co? (w zależności od wielkości zespołu różne konfiguracje tej części pracy: od pracy w małych zespołach, do pracy na forum całego zespołu) A następnie korzystając z kart z pytaniami układają listę pytań, na które potrzebują sobie odpowiedzieć, aby ta misja stała się rzeczywistością.
A pamiętasz jakieś warsztaty albo sesje z klientami indywidualnymi, w których POY się nie sprawdziło?
Często doświadczam tego, o czym opowiadałaś o warsztacie w 2012 roku. Doświadczam tego, że obraz wywołuje silne emocje. I to jest bardzo poruszające dla samej osoby, która tego doświadcza, jak i dla osób będących obok. To jest wrażliwość i odwaga pokazania swojego wzruszenia. A ode mnie, jako osoby prowadzącej takie procesy, wymaga to dużej uważności, otwartości i umiejętności bycia przy emocjach i towarzyszenia w przeżywaniu tak, aby człowiek przeżył i poszedł dalej.
Pamiętam też takie sesje gdzie Klient nic nie widział. Nie wiedział o co chodzi z tymi zdjęciami. Co odbierało mu zaufanie do mnie i do tego co proponuję. Tylko wiesz ja nie nazywam tego sesjami, na których Points of You® się nie sprawdziło:) Ono właśnie bardzo się sprawdziło, bo np. Klient, który „nie nic widział” na kolejnej sesji mówi pokaż mi tę kartę, cały czas o niej myślałem i coś chcę sprawdzić. (mimo, że poprosił, żebyśmy nie pracowali już z fotografiami). Pokazuję. A on na to: „no tak, no oczywiście….” Klientka, która poddała w wątpliwość sens takiej pracy ze mną, na kolejnym spotkaniu mówi, że ma taką refleksję, że to właśnie o jej zdolność do zaufania chodzi. Zaufania sobie, zaufania mi, zaufania innym ludziom. A Jej cel był wokół efektywności lidera i rozmawiałyśmy o tym jak efektywnie przeprowadzić rozmowy oceniające z jej zespołem.
A taka sesja szczególna, wiesz niezwykła, bogata w emocje i odkrycia?
Asiu, to jest niezwykła praca, bardzo bogata. Bo my jesteśmy bogaci. A moment, kiedy spotykamy siebie w najprawdziwszym, najszczerszym i jednocześnie najpiękniejszym wydaniu zawsze jest skarbem.
Mam kilka takich procesów, w których towarzysząc Ludziom sama doświadczyłam swojej osobistej pracy, a dzięki temu zmiany. Pamiętam warsztaty dla grupy 45 nauczycieli, które prowadziłam w Oświęcimiu, w bloku na terenie obozu. Miałam pokazać jak można pracować z fotografią z dziećmi i młodzieżą. Stworzyłam proces, który zatytułowałam „CZŁOWIEK – CZŁOWIEKOWI” w finale tego procesu na podstawie fotografii Uczestnicy pisali życzenia dla Człowieka. I pamiętam taki moment, kiedy za oknami zmierzch, Uczestnicy pochłonięci zadaniem, ja krążę po sali i nagle słyszę głos mężczyzny: „jejku jak ja to pięknie napisałem. Przeczytam Wam” Miałam w planie czytanie i miałam w głowie masę obaw, jak teraz poprosić Ich o to. W końcu grupa duża, sala kinowa itp. Przeczytał. Cisza i zaduma. Te życzenia była tak poruszające, tak LUDZKIE. Za chwilę słyszę, że czyta ktoś jeszcze. A potem kolejna osoba i kolejna… Byłam tak wzruszona, że czułam drżenie głosu. Miałam taką myśl w głowie, że w tym miejscu, w tych ścianach, które były świadkiem okrucieństwa człowieka wobec człowieka, teraz jesteśmy MY i życzymy drugiemu człowiekowi miłości, pokoju, poczucia godności…
Dostałam jedne życzenia. Więc puszczam Wam – bardzo dziękuję AUTORCE.
Teraz, we wrześniu w moim ukochanym Lublinie :) prowadziłam warsztat dla Seniorów o szczęściu i o tym, co możemy zrobić, aby być szczęśliwszymi. Patrzyłam na Uczestników, słuchałam ich opowieści, miałam refleksję o bogactwie życia. Na koniec podchodzą podziękować za warsztaty i mówią, że idą właśnie razem na czekoladę. Ja w pędzie. Wszystko poukładane: warsztat, samochód, droga powrotna, lekcje z chłopcami, psy na spacer, kolejne zadania… Wychodzę z Uniwersytetu i widzę, czuję i doświadczam. Wiem gdzie jestem i wiem, że potrzebuję odpoczynku, chwili dla siebie. Wsiadam w samochód. Widzę kierunkowskaz Nałęczów. I już jadę, do Kazimierza. Idę na spacer. Jest piękny jesienny dzień. Czerpię i odpoczywam. Dojeżdżam do domu dwie godziny po planie :). Lekcje odrobione, psy po spacerze, Mąż zmęczony i zadowolony… JESTEM.
Z całego serca dziękuję Ci Asiu za ten wywiad!
A Wy Kochani Czytelnicy, jakie macie doświadczenia, wspomnienia z POY? :)
PODOBNE WPISY:
- Narzędzia z jakich korzystam na coachingu
- Narzędzia w pracy coacha i trenera
- Jestem mamą, coachem i… 3 narzędzia do pracy z tożsamością