„Jak zacząć przygodę z coachingiem?” – często słyszę to pytanie. A to od uczestników warsztatów, którzy zaciekawili się tą metodą pracy, a to od studentów poszukujących swojego powołania, a to od Klientów, którzy po własnym procesie rozwoju odkrywają, że coaching może być też ich drogą. O odpowiedź na to pytanie poprosiłam coachów z dużym doświadczeniem, których cenię za profesjonalizm, zawodową pasję, ale i wielkie serce do ludzi. Posłuchajcie ich historii, tego jak zaczynali. Posłuchajcie co radzą osobom początkującym. Może odnajdziecie w ich wspomnieniach siebie? Może znajdziecie odpowiedź na nurtujące Was pytania? Może odkryjecie od czego chcecie zacząć stawanie się profesjonalnym coachem?
KALINA GRELA-ŁĘŻAK
Akredytowany Coach i Mentor EMCC, Dyrektor Zarządzający w Norman Benett.
Więcej o Kalinie pod linkiem: http://normanbenett.pl/team/kalina-grela/#more-785
„Moja przygoda z coachingiem zaczęła się jeszcze na studiach, choć wtedy o tym nie wiedziałam:) Skończyłam studia psychologiczne na Uniwersytecie Warszawskim i specjalizowałam się w dwóch obszarach: Psychoterapia człowieka dorosłego oraz Psychologia Społeczna. Pasjonowała mnie zarówno praca indywidualna i rozwój osobisty jak również psychologia biznesu. Po studiach przez kilka lat pracowałam jako assessor, rekruter oraz trener prowadząc warsztaty z komunikacji, asertywności, rozwoju osobistego a stopniowo coraz więcej warsztatów managerskich. Wtedy mentalnie nie czułam się gotowa, aby pracować w psychoterapii, choć zawsze pasjonowało mnie indywidualne podejście.
I kiedy w 2005 roku poznałam coaching i zrobiłam swój pierwszy certyfikat coacha, nagle odkryłam że to jest to czego szukałam. Wreszcie znalazłam połączenie: podejścia indywidualnego i systemowego, biznesu oraz spojrzenia do głębi. Od tamtego czasu, czyli już ponad 10 lat pracuję jako coach głównie z managerami. Zaczynamy na ogół od wyzwań w biznesie związanych z restrukturyzacją, awansem, rozwojem firmy, znalezieniem się w zmianie – a potem dochodzimy do wartości, zasobów, przekonań i ograniczeń indywidualnych, szukania harmonii wewnętrznej, szukania własnej strategii szczęścia. Dlatego coaching jest moją nieustającą pasją, którą cały czas rozwijam.
Od kilku lat jestem również mentorem, współtwórcą w Norman Benett pierwszego w Polsce kursu coachingu z akredytacją europejską w EMCC, wykładowcą coachingu, superwizorem, coachem startegii szczęścia w ramach CoachingTravel. Od zeszłego roku jestem również Assessorem European Mentoring & Coaching Coucil i wdrażam europejską akredytację indywidualną EIA. Mogę powiedzieć, że od wielu lat wdrażam dobre standardy coachingu i mentoringu w Polsce i to przynosi mi ogromną satysfakcję.
I kiedy myślę o osobach zainteresowanych coachingiem, to wiem ze warto, ponieważ coaching to filozofia życiowa radzenia sobie z porażkami i znajdowania własnej strategii szczęścia. Nawet jeśli nie myślisz o coachingu zawodowo to warto poznać tą filozofię. A jeśli chcesz być coachem i mentorem – to w oparciu o dobre standardy, wtedy warto wyróżnić się indywidualną akredytacją europejską.”
ANNA GRYGORCEWICZ
Coach PCC ICF, trener menedżerów i zespołów.
Więcej o Annie pod linkiem: www.dcc-grygorcewicz.pl
„Jak zaczęła się moja przygoda z coachingiem? W latach 2010-2011, gdy rozpoczęłam kurs akredytowanego coacha International Coach Federation, uczyniłam kolejny krok do tego co nowe na rynku rozwojowym, obszarze, który tak bardzo mnie pociągał. Wcześniej były trzy różne kierunki studiów podyplomowych, upragniony kurs trenerski, zmiana pracy z menedżera marketingu na obszar sprzedaży. Podczas kursu stało się dla mnie coś niezwykłego – od pierwszych zajęć wiedziałam całą sobą, że coaching to dziedzina rozwoju, która łączy wszystkie moje dotychczasowe ścieżki. Stając się coachem mogłam wykorzystywać doświadczenie i wiedzę z zarządzania, zainteresowanie naturą człowieka i wszelkie nowinki marketingowo-sprzedażowe.
Było też coś magicznego jeszcze… Pewnie część z Was się dziwi, bo przecież coach ma przede wszystkim mieć otwarty umysł na nową perspektywę klienta. Dokładnie tak! To ten magiczny czynnik – niekończące się perspektywy klienta, wiara w możliwości człowieka. A łączenie obszarów zarządzania, marketingu, sprzedaży i zainteresowanie naturą człowieka pomagało mi z łatwością przyswajać a później komponować własne narzędzia coachingowe oraz swobodnie podążać za tokiem myślenia klienta. Zgodnie z moim obszarem zainteresowań 90 % moich klientów to menedżerowie i zespoły, które chcą wypracować styl współpracy nastawiony na wynik oraz satysfakcję z relacji między sobą.
Z perspektywy 6 lat praktyki coachingowej życzę każdemu początkującemu coachowi:
- Jak najwięcej praktyki, po 300 sesji zaczynamy patrzeć inaczej na siebie w roli coacha, opada zachwyt samą metodą, zostaje człowiek i jego natura oraz niekończące się i często zaskakujące warianty rozwoju wypadków w kreowaniu przez klienta sposobu osiągnięcia swoich celów.
- Znalezienia coacha, z którym przejdzie się swój własny pełny proces coachingowy. Korzystanie z tej metody według mnie dla coacha nie ma końca.
- Wykorzystywania doświadczeń z odległych nawet dziedzin własnego doświadczenia do wypracowania unikatowego stylu pracy z klientem i poczucia dostępu do swoich możliwości, a na samej sesji bycie w pełni sobą. Stąd taki użytek z integracji doświadczeń, najlepiej pamiętamy to co dotyczy nas samych.
- Rozmów, wymiany doświadczeń oraz sposobu życia opartego na filarach coachingu – czyli patrzeniu na rzeczywistość wciąż „nowymi oczami”, bez hamujących schematów widzenia rzeczywistości w jeden tylko płaski sposób – w gronie pasjonatów, tj. podczas konferencji oraz akademii coachingowych, spotkań ze znajomi z kursów, kontaktu z grupą coachów na fb, na blogach coachów oraz podczas spotkań superwizyjnych. Do usłyszenia i zobaczenia w społeczności pasjonatów coachingu!”
MARTA IWANOWSKA – POLKOWSKA
Coach PCC ICF, Trener, Psycholog.
Więcej o Marcie pod linkiem: www.manufakturarozwoju.pl
„Jak myślę o mojej osobistej ścieżce, która zaprowadziła mnie do coachingu to wiem, że tak miało być – miałam zająć się coachingiem i już. Tym co zadecydowało o tym, że poszłam na studia psychologiczne była ogromna ciekawość, by spojrzeć na świat z perspektywy innej osoby, ale też ciągłe szukanie kolejnych perspektyw w patrzeniu na doświadczenia swoje i innych. Jeszcze studiując psychologię skierowałam się na ścieżkę trenerską i prowadzenie warsztatów rozwojowych. Po studiach byłam trenerem w biznesie, prowadziłam szkolenia z zakresu rozwoju kompetencji osobistych, społecznych, menedżerskich. Zajmowałam się też oceną kompetencji – jako asesor podczas sesji AC/DC czy wdrażając systemy oceny oraz wspieraniem w rozwoju pracowników pewnego banku, ponieważ temat zarządzania karierą stał mi się szczególnie bliski. Mimo satysfakcji i sukcesów z pracy miałam poczucie, że mogłabym dać swoim Klientom „coś więcej” niż dają szkolenia, doradztwo, czy ocena. Zaczęłam szukać metody, która sięgnie do głębszych zasobów osób, z którymi pracowałam. Która będzie formą pracy indywidualnej skupionej na ich potrzebach, wartościach, potencjale. Szukałam metody, która jednocześnie pozwoli Klientowi czuć się „dobrze z samym sobą”, da mu poczucie „kompletności”, spełnienia – ale też będzie konkretna, postawi mu wyzwania i zachęci do pracy nad sobą.
Bardzo chciałam odejść od szkoleń, które głównie skupiają się na warstwie zachowań i wiedzy, odejść od doradztwa, które daje gotowe rozwiązania, czy oceny która ciągle w polskich organizacjach (choć na szczęście stopniowo się to zmienia) koncertuje się na deficytach pracowników, służy do robienia rankingów. I tak w moim życiu pojawił się coaching. I nie potrafię już pracować inaczej. I choć mam świadomość, że coaching to nie jest metoda dla wszystkich, to wiem, że jest to metoda dla mnie. Myślę też, że potrafię dziś docenić walory coachingu, bo wiem na czym polega praca trenera, konsultanta, asesora i z przyjemnością stawiam granicę między coachingiem a nimi.
I chcę dodać jeszcze jedno. Dzięki temu, że proces stawania się profesjonalnym coachem to proces rozwoju siebie i pracowania na sobie, z swoim JA, to i ja doświadczając coachingu wzmocniłam się w przekonaniu, że jest to metoda zgodna z moimi wartościami, podejściem do ludzi, zgodna z moją misją, w moim WHY – intencją jaką podchodzę do świata.
Dla początkujących osób mam sześć rad:
1. Przede wszystkim – „nie śpieszyć się” z rozpoczęciem swojej drogi coachingowej. Dziś widzę, że bycie coachem wymaga pewnego doświadczenia osobistego i zawodowego. To nie tylko umiejętność zadawania pytań, ale postawa z jaką podchodzi się do Klienta i jego świata. To zdolność patrzenia na świat z bardzo wielu perspektyw i mam poczucie, że tego uczymy się żyjąc, pracując, świadomie doświadczając świata. A do tego potrzebny jest czas. Nie da się przeskoczyć pewnych etapów w rozwoju, także we własnym.
2. Dla mnie zasada „nie śpieszyć się” dotyczy także procesu stawania się coachem – już samego kursu, superwizji, pracy mentorskiej, zdobywania doświadczenia – ten proces, nie może być wyścigiem z czasem, tylko procesem, który nas „zmienia w coacha”.
3. Po trzecie polecam profesjonalne kursy coachingowe. Wychodzę z założenia, że jak ktoś chce się uczyć coachingu to niech uczy się od najlepszych, na dobrych kursach.
4. Kolejna „rada” to superwizja. Korzystanie z niej daje ogromną moc. I choć nie jest łatwo się jej poddać, (wiem to bardzo dobrze), to widzę, że praca nad sobą jako coachem, z swoim superwizorem jest tym „mostem” przejście do profesjonalnego coachingu.
5. I po piąte – myślę, że każdy coach powinien po prostu doświadczyć coachingu, co jakiś czas, na sobie, jako Klient.
6. Ostatnia rada – dziś łatwiej zajmować się coachingiem, gdy ma zdefiniowaną specjalizację. Wybrany temat, zakres pracy w którym mamy doświadczenie, czujemy się dobrze i który jest użyteczny, jasny dla naszych Klientów. Poszukaj takiej specjalizacji dla siebie.”
ARTUR MICHALSKI
Prezes ICF Polska, coach ACC, trener biznesu, kajakarz, architekt.
„Jak zaczęła się moja przygoda z coachingiem? Od kilkunastu lat prowadziłem swoją firmę, zatrudniając w kluczowym momencie prawie czterdzieści osób. Zawsze fascynowała mnie złożoność interakcji międzyludzkich w zespołach i to w jaki sposób to przekłada się na ich działanie. Ucząc się podstaw funkcjonowania osób w zespołach sam przechodziłem zmianę. Wynikała ona w dużej mierze z moich osobistych przeżyć oraz w ramach naturalnego procesu dojrzewania.
Przełomem okazała się moja prawie dwuletnia przygoda z wolontariatem w Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie. Praca z osobami chorymi na nowotwór bardzo zmieniła moją perspektywę patrzenia na rzeczywistość. Otworzyła mnie na postrzeganie naszego życia z odmiennej niż codzienna perspektywy. Jako wolontariusz zacząłem uczestniczyć w wielu szkoleniach – z czasem sam zacząłem uczyć innych, zdobytych przez siebie umiejętności. O coachingu sporo czytałem i wydał mi się idealną metodą z perspektywy moich osobistych potrzeb. Uznałem, że jest to świetna metoda rozwojowa – bo daje mi pełną odpowiedzialność za efekty. Zawsze byłem osobą, która lubiła brać odpowiedzialność za własne działanie i coaching przemawiał do mnie dając mi swobodę wyboru celu, sposobu jego realizacji i oceny postępów…
Więc zaczęło się od moich własnych potrzeb. Pracując z kilkoma coachami nad osobistymi celami miałem okazję docenić jej zalety, poznać ograniczenia i nabrać pewnego „stabilnego” dystansu trochę na uboczu olbrzymiego entuzjazmu z początku mojej drogi. Zdecydowanie jednak polecam metodę wszystkim, którzy lubią działać oraz tym, którym na to działanie jest się trudno z jakiegoś powodu zdecydować…
Wykorzystując nowe i stare doświadczenia zostałem trenerem biznesu. Działalność szkoleniowa łączyła się u mnie z wykorzystywaniem umiejętności coachingowych. Z olbrzymim zaangażowaniem przystąpiłem do praktykowania. Zdając egzamin akredytacyjny ACC miałem za sobą już ponad 500 godzin pracy coachingowej z klientami (zajęło mi to trzy lata). Praktyka daje perspektywę a to jest bardzo cenne nie tylko w pracy coacha. Jest to moja rada. Praktykuj, obserwuj siebie i efekty swojej pracy, zmieniaj perspektywę patrzenia i obserwuj ponownie… wyciągaj wnioski i korzystaj z nich zmieniając sposób swojego działania.
Pamiętam swój entuzjazm na początku drogi. Bezcenny. Z perspektywy nieco zabawny, ale dawał mi wiele energii do działania. Wykorzystujcie tą energię, ale pracujcie nad szerszą perspektywą. Dystans może nie jest najlepszym określeniem, ale warto oddalić się czasem od tego, co wydaje nam się w tej chwili najważniejsze, żeby dostrzec co tak naprawdę się pod tym kryje. Jeżeli podejmujecie działanie w pełni angażujcie się. Docenią to wasi klienci, partnerzy, koledzy… sami to docenicie patrząc na efekty swojej pracy. Odnajdujcie pasję w swoim działaniu i wspierajcie poszukiwanie jej przez waszych klientów! Powodzenia dla początkujących oraz doświadczonych!”
DARIUSZ NIEDZIESKI
Coach PCC ICF, członek Neuroleasdership Institute.
Więcej o Darku pod linkiem: http://www.come-consulting.pl/o-mnie/
„Jak to się zaczęło, że dziś jestem coachem? Pewnego dnia będąc jeszcze na stanowisku t.zw. high executives w wielkiej światowej korporacji, przeżywając kolejne zawirowania związane z wykonywaniem budżetu, planowaniem kolejnych lat, wiecznym niezadowoleniem właścicieli zdałem sobie sprawę, że nie dane mi będzie odejść z tej firmy na emeryturę, a nawet chyba nie chciałbym tego. A czasu do tego wydarzenia nie było zbyt wiele, kilka lat zaledwie. Ale co w zamian? Poszukiwania spowodowały, że odkryłem swoją misję, która tak naprawdę towarzyszyła mi „od zawsze”, a która sprowadzała się do stwierdzenia – „czerpać radość i satysfakcję z towarzyszenia innym w ich rozwoju”. Wtedy, jak na zamówienie, zobaczyłem ogłoszenie Erickson College o kolejnej edycji ich szkoły coachów i tak się stałem słuchaczem.
Rozpoczynając swoją praktykę coacha po ukończeniu szkoły Ericksona myślałem, że po osiągnięciu 100 godzin praktyki będę już kompetentnym i wielce doświadczonym coachem. Gdy już to osiągnąłem, zdałem sobie sprawę, że naprawdę to jednak jest dopiero początek, a nie koniec nauki. W efekcie do pierwszej akredytacji ACC przystąpiłem mając już 400 godzin (przy limicie 100), do poziomu PCC mając prawie 1000 (wtedy limitem było 750). Wraz z praktyką rosła również świadomość, ile to jeszcze jest do zrobienia, aby osiągnąć poziom, który satysfakcjonuje najbardziej wymagającego recenzenta, czyli siebie.
Co bym radził osobie zaczynającej swoją przygodę z coachingiem? Przede wszystkim odpowiedz sobie na kilka pytań: Dlaczego chcę być coachem? Dla kogo chcę być coachem? Co mogę i chcę wnieść do relacji z drugim człowiekiem? Jak to zmieni świat? Po kilku latach pracy z klientami już wiem, że rezultaty mojej pracy coachingowej nie zależą głównie od umiejętności technicznych, znajomości wielu narzędzi, ale od tego, jacy jesteśmy wewnątrz siebie, jak bardzo jesteśmy spójni, prawdziwi, otwarci na innych, ciekawi ich świata. Dlatego też, chcąc byś dobrym i skutecznym coachem, przed rozpoczęciem pracy w tym charakterze zdecydowałem się na odbycie jako klient wielu sesji terapeutycznych, superwizyjnych i mentorskich, prowadzonych wieloma różnymi metodami, według różnych szkół, właśnie z tego powodu. Czyli pokora, pokora, pokora, nieustająca ciekawość świata i zaufanie do naszych klientów, to naprawdę bardzo się opłaca.”
I co Drogi Czytelniku bierzesz sobie z tych historii? Do czego Cię motywują? Co w nich odkrywasz?
Chcesz poznać moją historię? Zajrzyj do wpisu: W obronie profesjonalnego coachingu.
Kalina, Ania, Marta, Artur, Darek – serdecznie Wam dziękuję za podzielenie się Waszą historią, doświadczeniami i wiedzą na temat stawania się profesjonalnym coachem. To wielka przyjemność móc gościć Was tutaj :)
PODOBNE WPISY:
1. Zanim pójdziesz do coacha
2. Specjalizacja w pracy coacha – wymysł czy konieczność?
3. Czy superwizja w coachingu jest potrzebna?