100 happy days w 200 dni

100 happy days – to wywodzący się z psychologii pozytywnej pomysł na podniesienie poziomu szczęścia w swoim życiu.

To pomysł na wdzięczność, lepsze poznanie siebie, na uważność.

To po prostu codzienne spisywanie pod koniec dnia rzeczy, który dały nam radość i satysfakcję, które oceniamy jako dobre i ważne, które chcemy zapamiętać, za które mówimy „dziękuję”.

Moje 100 happy days zajęło 200 dni. Dlaczego i jaki z tego morał? Zapraszam dalej.

1.06.2014 wreszcie znalazłam zastosowanie dla pięknego notatnika jaki podarowała mi M. z okazji moich kolejnych już 18 urodzin. Jego kolory, energia i pozytywna intencja idealnie wpasowały się w projekt „100 szczęśliwych dni” jaki podpatrzyłam na blogu u Małgosi Leduchowskiej.

Wyzwanie, by codziennie spisywać dobre wydarzenia, wydało mi się warte podjęcia. A że przy okazji w książce Pantalona „Błyskawiczne wywieranie wpływu” wyczytałam, że zrobiono taki eksperyment i wyniki były pozytywne – taki codzienny dziennik wdzięczności rzeczywiście przyczynił się do wzrostu poziomu zadowolenia z życia – przyklasnęłam więc sama sobie i zakrzykując w duchu „wchodzę w to” chciałam sprawdzić co mi urośnie.

Zadziało się kilka rzeczy. Dokładnie 3. Urosła tylko jedna.

Pierwszym niezwykłym „zadzianiem się” jest dla mnie czas na jaki ten „czelendż” się rozłożył. Łapanie ulotnego, zatrzymywanie na kartkach tego co ważne zajęło mi dwa razy dłużej niż miało. Pół roku, a nie kwartał. Dokładniutkie 200, a nie 100 dni. Przypadek? Nie sądzę.

Szok mnie ogarnia jak myślę, że połowa życia gdzieś mi się podziała. Zapomniała się. Zagubiła. Nie złapała. Przeżyłam świadomie połowę. Znacie to uczucie gdy ktoś w piątek pyta Was co robiliście we wtorek i nie potraficie odpowiedzieć…. Może są i tego jakieś plusy – mamy połowę świadomych lat na karku niż to co mówi nasz PESEL. Jednak szkoda życia na brak życia! Być bardziej obecnym – oto zadanie na Nowy Rok!

Drugim niezwykłym „zadzianiem się” jest możliwość lepszego poznania samego siebie. Zobaczyłam na tych kartach wartości jakimi kieruję się w życiu. Powtarzane co kilka stron słowa, zachwycające mnie sytuacje, osoby i momenty – powiedziały co jest dla mnie tak naprawdę ważne.

Rodzina. Pasja. PodróżeFullSizeRender(1).

Spokój ukryty w ciszy, zapachu, smaku.

Relacje proste, szczere i prawdziwe.

Wyzwania. Wolność.

Trzecim niezwykłym „zadzianiem się” jest po prostu zachowanie na zawsze pięknych wspomnień, które nie mieszczą się już w zajętej tysiącem spraw głowie.

Pierwsze słowa napisane na Sycylii:

„Erice. Miasto tajemnicze i urocze. Chmura prześlizgująca się po wzgórzu. Mury pamiętające czasy książąt. Uroczyście mi. Chwytam każdym oddechem piękne widoki, smaki, ludzkie uśmiechy…”

A potem dziesiątki drobnych radości:

„Babski wypad. Dziecięca radość. Rozmowy o etymologii słowa „prostolinijny”. Zapach lasu i ciszy.”

„Dotyk zboża i wiatr lata we włosach.”

„Zachodzące słońce. Cerkiew z cichym modlitewnym śpiewem. Czytanie Twardowskiego. Zmęczenie pełne wrażeń.”

„Góry. Las. Piękna jesień.”

FullSizeRender(2)

I zapisane jedne z setek dialogów. Tak zwyczajne i tak wzruszające swą zwyczajnością:

„- Pawełek, jesteś szczęśliwy?

– Tak.

– Dlaczego?

– Bo Ty mnie kochasz!”

„- Mama, mama, mam Ci coś ważnego do powiedzenia!

– Słucham.

– Kocham Cię nad życie, ze wszystkich sił, jak tylko mogę!”

„- Syn ja to się jeszcze zastanawiam, czy idziesz na ryby.

– A ja się już mamuś zastanowiłem, że idę.”

Reasumując. Na mnie eksperyment się nie powiódł. Nie czuję się bardziej szczęśliwa niż te 200 dni temu. Nie mam większego poziomu zadowolenia, nie latam kilka centymetrów nad ziemią w skowronkach i zachwycie nad moim życiem. Nie. Ten dziennik nie był proszkiem do pieczenia dla mojego poczucia szczęścia.

Pojawił się jednak jeden bardzo ważny skutek uboczny. Urosła mi uważność. I to o kilka centymetrów. Widzę i czuję szerzej. Mam radar na szczęśliwe momenty, które automatycznie fotografuję na kliszy świadomości i kolekcjonuję w albumie pamięci.

Polecam więc to ćwiczenie wszystkim ludziom pracującym z ludźmi. Wszystkim, którym potrzebna jest zdolność dostrzegania tego co niewidoczne, umiejętność zatrzymania na tym co właśnie się dzieje. Wzrost tej kompetencji jest niemalże gwarantowany.   Wato więc dyscyplinować się w 100 szczęśliwych dni.

Podejmujesz wyzwanie?

  • IX DZIEŃ Z COACHEM™

    Z wielkim wzruszeniem zapraszam Cię, wraz z zespołem wspaniałych coachów, na niezwykły dzień – IX DZIEŃ Z COACHEM™. To inicjatywa jaka powstała z pasji do […]

  • Awans i co dalej? – recenzje książki

    Książka „Awans i co dalej?” to skarbnica praktycznej wiedzy. Zaprosiłam do jej współtworzenia liderów i liderki z dużym doświadczeniem oraz ludzi, którzy skutecznie wspierają innych […]

  • Awans i co dalej? – PREMIERA

    Dziś wielki dzień! Moja książka „Awans i co dalej? 99 dni na odnalezienie się w nowej roli” ma swoją premierę!Włożyłam w tę publikację mnóstwo czasu i […]

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*