W listopadowym klimacie dobrze jest się chwilę zatrzymać, zadumać i zasmucić. Tak, zasmucić. Wbrew prostym receptom na jesienną chandrę. Spotkać się ze swoim smutkiem. Objąć go i zrozumieć. Tak mocno, tak szczerze.
Nie zagłuszaj tego, co trudne. Nie uciszaj tego, co boli. Odważnie usłysz te emocje. Podkręć dźwięk.
Choć na chwilę bądź sobą. Najprawdziwszym. Odklej obowiązkowy uśmiech, zdejmij powierzchowny luz, odwieś sztuczne szczęście. Bez tych zabieganych ubrań, zanurz się w ciszy. Popływaj w swoich łzach. Spójrz głęboko w oczy żalom.
Zmień perspektywę na chce się żyć. Żyć autentycznie. W akceptacji wszystkich emocji i wydarzeń. W prawdzie o sobie. W smutku i w radości. Ciesząc się życiem i rozumiejąc śmierć.