Mam tylko dobre wspomnienia. Choć zamglone, jakby zrobione aparatem z umorusanym obiektywem. Choć szumiące, jakby nagrane na kasetę magnetofonem „Kasprzak”.
Pamiętam jak uratował mnie od rowerowej wywrotki. Bo pędząc z góry spadł łańcuch, jak zwykle. Zawołał: „dasz radę, wnusia, dasz radę i już”. I dałam, kilkuletnimi stopami szurając o ziemię.
Pamiętam wyprawę na lody i spacer wokół lubelskiej fontanny. Nic już mnie tak nie zachwyciło potem. Ni Wieża Eiffla, ni Notre Dame…
Pamiętam jak szmatką obwiązał kolano. Spokojnie, bez nerwów choć widziałam kość.
Pamiętam przyjęcia w Dni Babci i Dziadka. Laurki i kolorowe kropki z dziurkacza zbierane przez rok.
I jego srebrzysty śmiech pamiętam. Codzienny. Humor i lekkość bycia.
Nikt już tak jak on nie prasuje koszul. W skupieniu, w dokładności. Cały był w tej czynności. I nikt już tak przy tym wesoło nie gwizda.
Nikt już tak jak on nie nuci piosenek. Z okazji poranka, wieczora, bo wiosna, bo śnieg.
I nikt już tak babci nie kocha. Ogromnie i głośno, odważnie i szczerze.
Mam tylko dobre wspomnienia. Tęskniące. Wzruszone…
A Ty co pamiętasz?
Masz dziadzia? Zadzwoń dziś koniecznie. A jeszcze lepiej – porządnie go wyściskaj!